Przyglądałem się przez chwilę zawstydzonej dziewczynie. Odwróciła głowę, bym nie dostrzegł uroczego rumieńca. Przysunąłem się do niej bliżej i delikatnie ująłem podbródek błękitnowłosej.
- Karou, skarbie spójrz proszę na mnie. - niechętnie spełniła prośbę - Bardzo się zmieniłem odkąd cię poznałem. Stałaś się dla mnie najważniejsza i będę walczył o twoje szczęście. - pogładziłem jej policzek - Znajdziemy sposób, by pokonać Wilka.
- To nie takie proste. - znów spuściła głowę i przytuliła się do mnie.
- Znajdziemy sposób. - powtórzyłem jak marną mantrę.
Chciałem przekonać nas oboje, że obecna sytuacja tylko wydawała się tak beznadziejna. Przymknąłem oczy i wciągnąłem słodki zapach Karou, zawsze mnie uspokajał.
- Najważniejsze, że jesteś blisko kochanie. - wyszeptałem, gładząc jej włosy.
Nie wiem jak długo trwaliśmy w bezruchu. Czas zdawał się płynąć własnym torem, omijając nas z daleka. Wreszcie dziewczyna wyswobodziła się z moich ramion i podeszła do okna. Wpatrywała się przez dłuższą chwilę w zapadający na zewnątrz zmrok.
- Widzisz ten punkt? - wskazała coś niewidocznego dla mnie na odległym horyzoncie.
- Co takiego dostrzegłaś.
- Nasze szczęście. - uśmiechnęła się w zamyśleniu.
<Karou? Wybacz, że takie krótkie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz