Na szczęście zajęcia tego dnia się już skończyły. Wszedłem do pokoju,
walnąłem torbę z książkami na łóżku, złapałem bluzę wiszącą na oparciu
od krzesełka i wyszedłem. Zbiegłem po schodach i zatrzymałem się w holu.
Gdzie ja się spieszę? Nie mam tu zbyt wielu znajomych... Przejdę się po
szkolnych terenach i wracam. Wychodziłem przez drzwi frontowe, więc
musiałem otworzyć. No i, gdy właśnie je otwierałem trzasnąłem nimi w
twarz jakąś dziewczynę.
- Przepraszam, bardzo Cię przepraszam! - podszedłem do dziewczyny.
- Nosz... Uważaj trochę jak łazisz, ok? To bolało. - Miałem już sarknąć z "Naprawdę?", ale postanowiłem dziewczynie pomóc.
- Nic Ci się nie stało? - spytałem. Jako uzdrowiciel muszę pomagać. Ale dziewczyna będzie mieć co najwyżej guza.
- Ciesz się, że nie przestawiłeś mi nosa. - warknęła.
- Racja, z takim garbatym i krzywym wyglądałabyś brzydko. - powiedziałem i zauważyłem, że dziewczyna ma torby i walizki. - Pomóc Ci?
- Nie, dzięki.
- Ej, nie złość się. To było przypadkowo. No, dawaj te walizki. - powiedziałem i wziąłem dwie największe.
- Yhm... No, dobra.
- To prowadź do pokoju.
<Kelly? =D Niechcący =D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz