Rozejrzałem się niepewnie po pomieszczeniu. Jakaś kobieta trzymała moją dłoń i głaskała ją delikatnie. Zmarszczyłem brwi. Gdzieś w umyśle zapłonęło czerwone światełko. Miałem pewne obawy co do niej, a jednocześnie zdawała się jednocześnie bliska. Dziwne.
- Czy ja cię znam? - zapytałem niepewnie.
W oczach dziewczyny dostrzegłem smutek, jakby się tego spodziewała. Usiadłem pospiesznie na łóżku.
- Jeśli czymkolwiek sprawiłem ci przykrość.... - na samą myśl, że mógłbym ją zranić...
To na prawdę dziwne, przecież nawet jej nie znałem.
- Nie pamiętasz niczego. - stwierdziła raczej, niż zapytała.
Wyglądała na przemęczoną. Podkrążone oczy i blada cera świadczyły, że nie spała od dłuższego czasu.
- Nie pamiętam kim jestem, ale mam nadzieję, że to minie.
Puściła moją rękę, co przyjąłem z żalem. Podeszła do szafy na przeciwko i z szuflady wyjęła coś zawiniętego w szary materiał. Powoli odwinęła pakunek, ukazując niewielki sztylet o skomplikowanych rzeźbieniach na klindze.
- Poznajesz to?
Gdzieś w głowie odnalazłem zamglone wspomnienie lasu i tej dziewczyny. Rysowałem coś na ziemi...
- Jak masz na imię?
Uśmiechnęła się smutno, podchodząc do mnie blisko.
- Może pamiętasz chociaż to...
Objęła mój kark i zetknęła usta z moimi. Pocałunek wyrażał tęsknotę....
<Lirael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz