- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham skarbie. - jego słowa jakby wibrowały w powietrzu, denerwując wszystkich wokół.
- Ja ciebie też kocham skarbie. - jego słowa jakby wibrowały w powietrzu, denerwując wszystkich wokół.
Jedynie moja ciocia była spokojna, no i
oczywiście Lenobia stała ze smutną miną. Czułam, że żal jej, że tak to
wszystko się potoczyło. Zawsze mnie wspierała, przymykała oko na moje
wybryki, a teraz smutek na jej twarzy łamał mi serce. Rodzice przemienili
się, ja nie chciałam. Czułam się potężna jak i w ludzkiej postaci i
wilku. Moje oczy znów zrobiły się czarne. Natężyłam swoje moce i
przekazałam Shinowi część swojej obronnej aury. Wojownicy chcieli ruszyć
na mojego chłopaka, ale odepchnęłam ich siłą woli. "Zastanów się co
robisz, zanim będziesz tego żałować. Zostaw tego chłopaka "w mojej
głowie rozległ się głos mamy. Wściekłość ogarnęła mnie jeszcze bardziej.
- Nigdy go nie zostawię. - krzyknęłam.
Rodzice rzucili się w moją stronę z obnażonymi kłomi skoncentrowałam się na nich i nagle położyli się na ziemię wyjąc z bólu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wszyscy rzucili się na mnie i Shina, ja połową rzuciłam na ścianę a chłopak swoim ogonem poprzewracał ich.
- Dosyć! - Rozległ się krzyk Neferet, a za nią stały pozostałe kapłanki - Wojownicy wracać do swoich obowiązków! Nie będzie tu żadnej bitwy pomiędzy rodziną!
Wszyscy stali beż ruchu tylko Shin zmienił się znów w człowieka trzymając mnie w ramionach. Po chwili wojownicy się rozeszli, a moi rodzice wrócili do normalnej postaci. Patrzyli na mnie z żalem.
- Tanatos posiadasz wielką moc, ale nie wolno ci nią krzywdzić rodziny. A ty chłopcze, biorę pod uwagę, że chciałeś chronić swoją ukochaną, ale ciebie też to się liczy. Obydwoje ze mną - rozkazała Neferet, a my jej posłuchaliśmy.
- Nigdy go nie zostawię. - krzyknęłam.
Rodzice rzucili się w moją stronę z obnażonymi kłomi skoncentrowałam się na nich i nagle położyli się na ziemię wyjąc z bólu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wszyscy rzucili się na mnie i Shina, ja połową rzuciłam na ścianę a chłopak swoim ogonem poprzewracał ich.
- Dosyć! - Rozległ się krzyk Neferet, a za nią stały pozostałe kapłanki - Wojownicy wracać do swoich obowiązków! Nie będzie tu żadnej bitwy pomiędzy rodziną!
Wszyscy stali beż ruchu tylko Shin zmienił się znów w człowieka trzymając mnie w ramionach. Po chwili wojownicy się rozeszli, a moi rodzice wrócili do normalnej postaci. Patrzyli na mnie z żalem.
- Tanatos posiadasz wielką moc, ale nie wolno ci nią krzywdzić rodziny. A ty chłopcze, biorę pod uwagę, że chciałeś chronić swoją ukochaną, ale ciebie też to się liczy. Obydwoje ze mną - rozkazała Neferet, a my jej posłuchaliśmy.
Byliśmy w pokoju, w którym zapadały wszystkie decyzje. Wszystkie kapłanki usadowiły się na swoich miejscach przy olbrzymim
stole. My staliśmy na środku pomieszczenia. Wszystkie kapłanki mierzyły
nas wzrokiem. Pierwsza odezwała się Neferet.
( Shin co powiedziała Neferet ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz