Gdy zobaczyłam ojca mina mi zrzedła. Tyle razy mu mówiłam, że ma pukać
zanim wejdzie do pokoju! Opuściłam wzrok zawstydzona. Nieśmiało złapałam
za rękę Michaela.
- Tato... - zaczęłam.
-Nienawidzę diabłów - przerwał mi Cass. - Tam gdzie jesteście to same problemy. W takich chwilach jak ta żałuję, ze nie jestem Archaniołem. Zmieniłbyś się w czarną bezkształtną kałuże, a potem bym cię spalił, by nikt nie mógłby cię wskrzesić.
Posłali sobie mordercze spojrzenia.
-Ja również cię nienawidzę - powiedział bezwstydnie Michael. - zabiłbym cię z wielką chęcią, ale tego nie zrobię przez wzgląd na Darkness.
,,Ale nie jesteś jej prawdziwym ojcem'' - usłyszałam cichą myśl Michaela. Fakt... zabiłam mojego prawdziwego ojca kilka lat temu, a Castiel mnie adoptował ratując przed schroniskiem dla zmiennokształtnych. Traktowałam go jak ojca, a on mnie jak córkę, mimo, że on był Aniołem.
- Przez was straciliśmy wiele Aniołów - powiedział Castiel. - Oraz jedną z najlepszych Archaniołów.
-Kogo? - zastanowiłam się na głos.
-Lirael - powiedział z westchnieniem Anioł.
Zapadła grobowa cisza, zauważyłam, że mam już na sobie ubranie ( dzięki Cass ) i wyszłam z spod kołdry. Spojrzałam na Michaela, on również wyszedł, miał ubranie na sobie i... jego oczy dziwnie błysnęły, wyrosły nagle błoniaste skrzydła, ogon i rogi. Castiel miał delikatną aureolę i pierzaste, białe skrzydła. Poczułam się obca.
-To moja siostra - powiedział Michael.
-Nie jest, niebyła i nigdy nią nie będzie - głos Cass'a był nadal spokojny.
-Stworzył ją Lucyfer - upierał się mój chłopak.
-Stworzył ją Bóg, a Lucyfer ją porwał i razem z Lilith zmienił w jedną z was.
-Jakoś nie narzeka - prychnął.
- Twój ,,ojciec'' ją torturował, teraz ona zadaje ból.
-I...? - Michael sprawiał wrażenie zirytowanego.
-Niebiosa chcę ją z powrotem. Moi bracia ją chcą widzieć w niebie, wolną i szczęśliwą.
-Jest szczęśliwa w piekle!
-Nie jest. W pełnię Michał zejdzie na ziemię, ona wróci do domu.
-Zamknij się Aniele - burknął Michael.
-Nie możesz mi nic zrobić - powiedział Castiel.
-Nie? - uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie póki jest tu Archanioł - na twarzy ojca wstąpił lekki uśmiech. - Uriel.
Odwróciłam się, przy drzwiach stał mężczyzna ze złotymi skrzydłami i przyglądał się bez cienia zaciekawienia kłótni. Nie zauważyłam go wcześniej. Michael zrobił wielkie oczy.
-Lirael jest siostrą Michała - powiedział Uriel. - Ale tego na górze.
Głos Archanioła był głęboki i przyjemny dla uszu a przynajmniej moich. Michaela denerwował, a Castiela nie obchodzi ( pewnie się już nasłuchał).
-To co jej zrobił Lucyfer... uch... Siostra Michała cierpi, jej diabelna natura jest teraz przyćmiona, ale może powrócić...
-Jak to przyćmiona?! - Michael podniósł głos.
-To dzięki łowcy, obudził w niej tęsknotę do domu. Jesteśmy mu wdzięczni.Chyba powinieneś wrócić do domu Michaelu.
Michael posłał mu mordercze spojrzenie.
-Do jutra Dark - powiedział i rozpłynął się w powietrzu.
-Powinienem pójść do Lirael, ale nie teraz. Nie chcę jej przeszkadzać - powiedział Uriel do Castiela.
-Tak, powinieneś - przytaknął ojciec.
<Michaelu? Co porabiasz tam?>
- Tato... - zaczęłam.
-Nienawidzę diabłów - przerwał mi Cass. - Tam gdzie jesteście to same problemy. W takich chwilach jak ta żałuję, ze nie jestem Archaniołem. Zmieniłbyś się w czarną bezkształtną kałuże, a potem bym cię spalił, by nikt nie mógłby cię wskrzesić.
Posłali sobie mordercze spojrzenia.
-Ja również cię nienawidzę - powiedział bezwstydnie Michael. - zabiłbym cię z wielką chęcią, ale tego nie zrobię przez wzgląd na Darkness.
,,Ale nie jesteś jej prawdziwym ojcem'' - usłyszałam cichą myśl Michaela. Fakt... zabiłam mojego prawdziwego ojca kilka lat temu, a Castiel mnie adoptował ratując przed schroniskiem dla zmiennokształtnych. Traktowałam go jak ojca, a on mnie jak córkę, mimo, że on był Aniołem.
- Przez was straciliśmy wiele Aniołów - powiedział Castiel. - Oraz jedną z najlepszych Archaniołów.
-Kogo? - zastanowiłam się na głos.
-Lirael - powiedział z westchnieniem Anioł.
Zapadła grobowa cisza, zauważyłam, że mam już na sobie ubranie ( dzięki Cass ) i wyszłam z spod kołdry. Spojrzałam na Michaela, on również wyszedł, miał ubranie na sobie i... jego oczy dziwnie błysnęły, wyrosły nagle błoniaste skrzydła, ogon i rogi. Castiel miał delikatną aureolę i pierzaste, białe skrzydła. Poczułam się obca.
-To moja siostra - powiedział Michael.
-Nie jest, niebyła i nigdy nią nie będzie - głos Cass'a był nadal spokojny.
-Stworzył ją Lucyfer - upierał się mój chłopak.
-Stworzył ją Bóg, a Lucyfer ją porwał i razem z Lilith zmienił w jedną z was.
-Jakoś nie narzeka - prychnął.
- Twój ,,ojciec'' ją torturował, teraz ona zadaje ból.
-I...? - Michael sprawiał wrażenie zirytowanego.
-Niebiosa chcę ją z powrotem. Moi bracia ją chcą widzieć w niebie, wolną i szczęśliwą.
-Jest szczęśliwa w piekle!
-Nie jest. W pełnię Michał zejdzie na ziemię, ona wróci do domu.
-Zamknij się Aniele - burknął Michael.
-Nie możesz mi nic zrobić - powiedział Castiel.
-Nie? - uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie póki jest tu Archanioł - na twarzy ojca wstąpił lekki uśmiech. - Uriel.
Odwróciłam się, przy drzwiach stał mężczyzna ze złotymi skrzydłami i przyglądał się bez cienia zaciekawienia kłótni. Nie zauważyłam go wcześniej. Michael zrobił wielkie oczy.
-Lirael jest siostrą Michała - powiedział Uriel. - Ale tego na górze.
Głos Archanioła był głęboki i przyjemny dla uszu a przynajmniej moich. Michaela denerwował, a Castiela nie obchodzi ( pewnie się już nasłuchał).
-To co jej zrobił Lucyfer... uch... Siostra Michała cierpi, jej diabelna natura jest teraz przyćmiona, ale może powrócić...
-Jak to przyćmiona?! - Michael podniósł głos.
-To dzięki łowcy, obudził w niej tęsknotę do domu. Jesteśmy mu wdzięczni.Chyba powinieneś wrócić do domu Michaelu.
Michael posłał mu mordercze spojrzenie.
-Do jutra Dark - powiedział i rozpłynął się w powietrzu.
-Powinienem pójść do Lirael, ale nie teraz. Nie chcę jej przeszkadzać - powiedział Uriel do Castiela.
-Tak, powinieneś - przytaknął ojciec.
<Michaelu? Co porabiasz tam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz