Wstał podając mi rękę. Chwyciłam ją i powoli się podniosłam. Byłam
zmęczona, bardzo zmęczona, ale tu nie byłabym w stanie zasnąć. Shin
chwycił mnie w tali, prowadząc prosto. Czułam się jakbym była nie wiadomo
jak pijana. Gdy już tam doiliśmy, od razu położyłam się na miękki mech.
Chłopak powoli też się położył swoją ręką przyciągając mnie do
siebie. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia i zasnęłam naprawdę
szybko. Nigdy aż tak szybko nie zasypiałam, ale no cóż, to był ciężki
dzień. Czułam jak jakieś delikatne ręce dotykają mojego policzka. Chyba
ktoś chce mnie obudzić?
-Ja jeszcze śpię daj mi spać... -wymamrotałam i rękami szukałam kołdry.
-Ja jeszcze śpię daj mi spać... -wymamrotałam i rękami szukałam kołdry.
Gdzie ona jest? Ręce teraz dotykały mojego ramienia, a w tle ktoś się
śmiał. Otworzyłam sennie oczy, a przede mną kucała Lenobia z uśmiechem na
twarzy. Rozejrzałam się i po chwili przypomniałam sobie, że nie jestem w
domu, leżąc w swoim łóżku. Po chwili przyszła mi myśl, gdzie Shin,
przecież spałam tu z nim prawda? Przetarłam sennie oczy i po chwili
dojrzałam, że stoi z tyłu śmiejąc się.
- Z czego tak się śmiejesz? - ziewnęłam.
- Słodko mamroczesz jak śpisz.
- To trzeba było mnie nie budzić i dalej się śmiać.
- Musimy wracać.
- O.. nie one nas tam zabiją!
- Nie przesadzaj Tanatos. Wstawaj, wracamy i bez żadnych wymówek. - Lenobia była jakaś inna, bardziej poważna.
- Z czego tak się śmiejesz? - ziewnęłam.
- Słodko mamroczesz jak śpisz.
- To trzeba było mnie nie budzić i dalej się śmiać.
- Musimy wracać.
- O.. nie one nas tam zabiją!
- Nie przesadzaj Tanatos. Wstawaj, wracamy i bez żadnych wymówek. - Lenobia była jakaś inna, bardziej poważna.
Czy ja czegoś nie wiem? Powoli
podniosłam się i cała nasza trójka wyszła z jaskini. Shin zmienił się w
smoka i lecieliśmy do domu. Na samą myśl czułam jak kurczy mi się
żołądek. Lecieliśmy nawet długo, widać było, że chłopak też nie chce tam
wracać. Eh.., ale musimy niestety! Wylądowaliśmy przed frontowymi
drzwiami tak, jak kazała Lenobia. Zeszłyśmy ze smoka. Ja czekałam, aż Shin
zmieni swoją postać w człowieka, by się do niego przytulić. I tak
zrobiłam. Zaczęliśmy iść do drzwi, aż w nich pojawiły się Naferet i
Sadira najwyraźniej bardzo wkurzone. Po chwili otoczyło nas z dziesięciu
wojowników. Mój żołądek zaczął wariować z nerwów i w głowie mi się
kręciło. Czułam już jak się osuwam na ziemię, a w ostatniej chwili łapie
mnie Shin, trzymając w pozycji stojącej.
( Shin? mdleję ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz