Nie spałam długo. Nie mogłam dalej siedzieć w transie z powodu myśli
kotłujących się w mojej głowie. Położyłam się i w tedy przyszedł ten
denerwujący elf.
-Dobra, siadaj - powiedziałam zrezygnowana. Usiadł na krześle przy biurku. -To może teraz mi powiesz dlaczego masz rozmazany tusz? - zapytał. -Jaki tusz? - zdziwiłam się. -Pod oczami. Westchnęłam -To jest nadpalona skóra po moich łzach geniuszu, ja się nie maluję - powiedziałam. - Zaraz mi zniknie. -Więc, czemu płakałaś? -To długa historia - powiedziałam. -Więc zacznij od początku - powiedział. Powiedziałam mu o Shadow'ie, o łowcach, ale pominęłam fragment o aniołach. Słuchał uważnie, chociaż głos mi się łamał co jakiś czas. Gdy skończyłam nastała dziwna cisza. Przytuliłam bardziej poduszkę. -Kochasz go? -zapytał. -Od pierwszej chwili - odpowiedziałam. I znowu cisza. -Chyba powinienem już iść - powiedział, chciałam zaprotestować, ale on zniknął już za drzwiami. Zasnęłam -znowu. Alan? Co się stało? Shadow? Tęsknię. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz