niedziela, 31 sierpnia 2014

Od Ann Cd Michael

- Są naprawdę ładne, ale trochę nie w moim stylu. - odparłam patrząc w swoje oblicze w lustrze i przygryzając wargę.
Teoretycznie wszytko było normalnie, ale nie widziałam siebie. Figura była niby taka sama tylko bardziej niż zazwyczaj podkreślona, karnacja też ta sama..., ale ja bym raczej nigdy się tak nie ubrała, choć nie wyglądałam źle.
- Dobrze jest. - stwierdził diabeł z uśmiechem.
- Nie mówię, że nie. - mruknęłam nie odwracając wzroku od lustra, by po chwili założyć ręce na piersi i zauważyć kolejny minus mojego ubioru.
Dekolt byl zdecydowanie zbyt duży, tak samo jak rumieniec, który pojawił się na mojej twarzy. Cholerny diabel...
- Hej, mam wrażenie, że nie chce Ci się iść na zajęcia równie mocno co mi. - Michael po chwili wyrwał mnie z zamyślenia i podszedł stając koło mnie.
- Czy ty coś sugerujesz? - spytałam, gdy tylko dostrzegłam nieco niepokojącą iskrę w jego oczach.
- Być może. - odparł rozbawiony odsłaniając przy tym zęby w uśmiechu, ale po chwili odchrząknął. - Proponuję byśmy zrobili sobie dziś wolne.
- Brzmi jak plan... - odpowiedziałam bez zastanowienia, by po chwili się poprawić. - To znaczy nie mam zamiaru opuszczać zajęć.
Diabeł posłał mi dziwne spojrzenie, na które odwróciłam wzrok. To normalne, że czasem chcę zrobić coś złego, ale sekundę później odzywa się mój rozsądek i natychmiast zmieniam zdanie. To ponoć normalne u upadłych podobnych do mnie...
- No weź nie bądź taka. Nie za grzeczna jesteś jak na upadłą? 
Trafia w mój czuły punkt i nie potrafię tego zignorować. Moja poupadkowa strona pragnie pokazać, że nie boi się wagarować, a ja nie mogę jej już dłużej powstrzymywać.
- Niech Ci bedzie...

(Michael?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz