środa, 20 sierpnia 2014

OD Tanatos CD Shin

Jednym pstryknięciem palców zgasiłam światło i zapaliłam świecę. Cichy pomruk wydarł się z jego gardła. Jego ciepły oddech pieścił moją mokrą skórę powodując, że dostawałam gęsiej skórki. Leżałam na jego torsie, a on mocno otulał mnie ramionami. Zaczęłam go chlapać i podtapiać, ale on się nie poddawał tylko patrzał i się śmiał ze mnie. Nie chciał nawet mnie podtopić zamiast tego przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. Rękami jeździł wzdłuż mojej tali. Zamknęłam oczy rozkoszując się dotykiem jego warg na moim ciele. Wyczułam ( nie mam pojęcia jak ), że Amelia wraca do domu z Lenobią.
- Koniec już zabawy. - westchnęłam - Amelia wraca do domu i coś mi się wydaje, że jest głodna, więc nie będzie czekać.- samo wypowiedzenie tych słów wywołało na mojej twarzy uśmiech. 
U Shina to zadziałało tak samo. Powoli wyszedł z wanny wyciągną do mnie rękę i pomógł mi wyjść. Otulił mnie mięciutkim niebieskim ręcznikiem wytarł się i założył suche spodenki. Przytuliłam się do niego, czując jego ciepło stawałam się spokojniejsza. Zanurzyłam palce w jego mokrych włosach i przeciągłam rozplątując je trochę.
- Kocham cie. - wyszeptałam tuż przy jego uchu.
- Też cię kocham skarbie. Ciebie i naszą córeczkę. - pocałował mnie w czubek głowy i wyszliśmy z łazienki. Akurat wtedy do salonu wchodziła Lenobia, która obdarzyła nas szerokim uśmiechem. Nie myliłam się, maleńka była głodna. Tym razem tatuś mógł patrzeć jak je. Nie odrywał o niej oczu, a uśmiech z twarzy nie znikał nawet, gdy rozmawialiśmy z Lenobią. Amelka nadal będzie rosła tak szybko jak rozwijała się we mnie. Nie jest tak jak ze mną, że całkiem po porodzie wszystko wróciło do normy jak u zwykłego dziecka. Zaniepokoiło mnie to, a w głowie huczała mi jedna myśl: "Jak długo będzie z nami? Czy po jakimś czasie przestanie się starzeć? Jak długo będzie żyła?". Siedzieliśmy w milczeniu, aż odezwała się smutnym głosem moja mama.
- Wiesz, że za tydzień w tą pełnię miałaś mieć oficjalny rytuał, że jesteś prawdziwą kapłanką? - westchnęła smutno - A wiesz kto miał go całego zrobić?
- Na pewno Neferet albo jakaś inna najwyższa kapłanka z okolicy.
- Nie, miała tu przyjechać sama Anastazja. - na sam dźwięk tego słowa przeszył mnie strach.
- Ale jak to ona? Czemu? Przecież ma ważniejsze sprawy niż taka ceremonia. - pisnęłam z przerażenia. Shin delikatnie wyjął Amelkę z moich rąk, które mi prawie całkowicie zesztywniały.
- Nie wiem wszystkiego. Podsłuchałam Neferet jak rozmawiała z nią i o ile się nie mulę chciała cię wziąć do siebie do pałacu ( głównej siedziby) i miała zamiar cie uczyć na swoją zastępczynię.
- Kim jest Anastazja? - zapytał Shin najwyraźniej zakłopotany.
- Anastazja jest to jakby najstarsza kapłanka. Ona wszystkimi kapłankami rządzi. Tanatos ma złe z nią wspomnienia za swój występek, bo dostała niezłą można powiedzieć karę.
- Czemu akurat ja? Jest przecież jeszcze dwadzieścia sześć innych siedzib na całym świecie, a tam multum młody kapłanek.
- Jesteś wyjątkowa tak samo jak twoja córeczka. Na pewno przyjedzie wcześniej, więc dlatego muszę wrócić. Przekonać ją, żeby cię nie szukała. A jak się nie uda to znajdzie cię bez problemu, a tego nie chcę.
- Ja nawet nie mogę się jej postawić ona blokuje komu chce moce. Jest bardziej doświadczona przecież ma gdzieś z pięćset lat, a nadal wygląda jak śliczna dwudziestka. Zgniata mnie samą siłą woli. Co my zrobimy? - cała się trzęsłam ze strachu, nie mogłam chwycić powietrza.
- Hej nie będzie tak źle, poradzimy sobie - pocieszał mnie.
- Nie Shin, ona może tak samo zrobić z tobą. - pisnęłam - I to jeszcze w pełnię kiedy muszę wyjść na dwór. Nie mogę zostać w domu, bo w tedy dzieją się ze mną złe rzeczy.

( Shin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz