środa, 27 sierpnia 2014

OD Shadow'a CD Lirael

Obserwowałem wyczyny Lirael z naszym maleństwem w ramionach. Kebal piszczał z uciechy i wyciągał małe rączki do matki, kiedy tylko wylądowała. 
- Czekaj. My faceci mamy coś lepszego. - puściłem oko do synka i zagwizdałem cicho.
Dziecko obserwowało mnie z wyrazem wyczekiwania na maleńkiej buźce. Po chwili na niebie pojawił się mój feniks. Kołował nad nami, aż znalazł dogodne miejsce i łagodnie wylądował tuż przede mą. 
- Shadow, to nie fair! - Lirael uśmiechnęła się z wyrazem udawanego oburzenia.
- Masz własne skrzydła kochanie. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, zajmując miejsce za włochatym łbem.
- Tylko pilnuj go dobrze. 
- Nie martw się kochanie, wrócimy nim zdążysz wypowiedzieć: "Tuma mērī sārī duniyā hō!". - Feniks wzbił się w powietrze pozostawiając zdumioną Anielicę z Lili w ramionach. 
Uśmiechnąłem się pod nosem i mocniej przytrzymałem synka. Kebal nie okazywał strachu, wręcz przeciwnie, krzyczał radośnie i rozłożył rączki. Chwilę później z jego pleców, w okolicach łopatek wyrosły śnieżnobiałe skrzydła. Uszczęśliwiony tym faktem zaczął wymachiwać nimi energicznie. Mało brakowało, a wyrwałby się z moich objęć.
- Nie tu synu. - powiedziałem z troską.
- Tata! - maleństwo pisnęło z szerokim uśmiechem na twarzyczce.
Zdębiałem. Lirael wspominała, że Anielskie dzieci rozwijają się o wiele szybciej niż zwykłe, ale żeby aż tak....?

<Lirael?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz