czwartek, 10 lipca 2014

Od Karou CD Vigo

W mojej głowie toczyła się istna batalia. Z jednej strony bałam się, bardzo się bałam, a z drugiej strony chciałam to wszystko komuś opowiedzieć, rozpaczliwie chwytałam się kogoś, w kim mogłabym mieć podporę.
Czułam się dziwnie przy Vigo. Powierzchownie pałałam do niego nienawiścią, ale w środku, w jakiś dziwny sposób był mi bliski. W końcu zadecydowałam.
- Powiem Ci. Powiem Ci wszystko, tylko proszę, uwierz mi. - Vigo obserwował mnie z napięciem.
- Karou...
- "Dawno, dawno temu, anioł i diablica zakochali się w sobie. Nie skończyło się to dobrze. Bo ośmielili się marzyć o świecie bez wojny i rozlewu krwi. Ale to nie był ich świat..." - mówiłam drżącym głosem oglądając tatuaże na moich dłoniach - "Dawno, dawno temu anioł konał we mgle. Diablica uklękła nad nim i się uśmiechnęła." - Zamknęłam oczy i zwiesiłam głowę. - "Dawno, dawno temu małą dziewczynkę wychowały potwory. Ale anioły spaliły drzwi do ich świata i została całkiem sama." Tak właściwie można opowiedzieć całą moją historię.
- Karou, co to znaczy? Nie rozumiem.
- To za mało, żebyś zrozumiał. - odparłam. - Nie urodziłam się człowiekiem. Nie urodziłam się nawet hybrydą. Nie wiem w ogóle, czy to, jak znalazłam się w tym ciele można nazwać narodzinami. - zaczęłam swój niezbyt ogarnięty potok słów - Jedne z moich pierwszych wspomnień dotyczą sklepu. Brimstone'a, Issy, Yasri, Twigi, Kishmisha. Oni są chimerami. Widziałeś ich w moim szkicowniku. Tak, te potwory to moja rodzina. Dla mnie to było normalne. W tedy nie wiedziałam praktycznie nic, o moim pochodzeniu. W każdym razie... Brimstone to Dealer Marzeń. Ludzie przynosili mu zęby zwierząt, chociaż swoje czasami też. Przynosili mu je po to, by robił naszyjniki. A dostawali za nie życzenia. Życzenia mają kategorie, są na przykład drobniaki, ale też większe życzenia. Brimstone nie wnikał, w jakim celu ich używali. Od małego uczyłam się, jak poznawać zęby poszczególnych gatunków... Ale chodziłam też do szkoły. Zapisywała mnie tam zaprzyjaźniona kobieta, która robiła interesy z Brimstone'm. Jeździłam też dla Brimstone'a po całym świecie, zbierałam dla niego zęby od handlarzy, którzy nie przychodzili do sklepu. Drzwi sklepu otwierały się na każde miejsce na świecie. W końcu dorosłam, miałam siedemnaście lat. Mieszkałam wtedy w Pradze, w Czechach. Chodziłam do szkoły plastycznej, miałam koleżankę Zuzannę i chłopaka Kazmira. Kazmir to cholerny dupek. Ja byłam dla niego... Ja cała byłam dla niego, a on odszedł do innej... Mniejsza z nim. Na drzwiach do sklepu zaczęły pojawiać się wypalone odciski dłoni, a z całego świata napływały wieści o aniołach z wielkimi ognistymi skrzydłami. Tak spotkałam Akivę. Szłam pewnego dnia do mojego domu, tak, miałam dom. W sklepie zazwyczaj byłam tylko przelotnie. Anioł obserwował mnie od dłuższego czasu i w tym momencie postanowił zaatakować, wiedział, że mam związek z chimerami. Walczyłam z nim i odkryłam w pewnym momencie, że moje tatuaże parzą go. Anioł zszedł z pola bitwy, a ja udałam się do sklepu Dealera Marzeń. Issa wpuściła mnie do środka, ale Brimstone'a nie było. Za to były otwarte ciężkie, żelazne drzwi, które na co dzień były zamknięte. Pod nieuwagę Issy i Yasri weszłam do środka i znalazłam się w Katedrze. Zobaczyłam tam leżące na stołach inne chimery. Nie wiedziałam, że jest ich więcej, do tej pory mój świat chimer ograniczał się do mieszkańców sklepu. Podeszłam do chimer leżących na kamiennych stołach, zobaczyłam, że mają na szyjach naszyjniki robione przez Brimstone'a. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że te chimery są martwe, a naszyjniki służą do wskrzeszania. W tym momencie wszedł on, Dealer Marzeń, Brimstone. Widząc mnie w Katedrze wpadł we wściekłość, wyrzucił mnie z Katedry, a potem ze sklepu. Prawie oderwał mi rękę. Nie rozumiałam jego zachowania. Poszłam do mojego mieszkania i tam kurowałam się dostępnymi mi sposobami. Gdy już trochę wyzdrowiałam wyszłam na miasto, gdzie ponownie spotkałam Akivę. Wszystko potoczyło się szybko. Rozmawialiśmy w Pradze, później spotkaliśmy się w Marakeszu. Wiedziałam, że coś mnie z nim łączy. Nosiłam specjalne rękawiczki, by go nie poparzyć. I właśnie wtedy, w Marakeszu dowiedziałam się, że też jestem chimerą.
-Co?
-Cicho. Razem z Akivą przełamaliśmy kostkę taką jak ta. - powiedziałam wskazując na rozwidloną kostkę zawieszoną na mojej szyi. - Wtedy dowiedziałam się, że była Madrigal. Miałam nogi gazeli, tors, ręce i twarz kobiety, skrzydła nietoperza. Dowiedziałam się, że chimery toczą wojnę z Aniołami i to od wielu tysiącleci. Dowiedziałam się, że jako Madrigal pomogłam w tajemnicy pewnemu aniołowi. Tym aniołem był Akiva. Madrigal i Akiva zakochali się w sobie, ale wiedzieli, ze to niebezpieczne. Zostali rozdzieleni przez wojnę, ale odnaleźli się i spotykali w tajemnicy. Zostali powiernikami swojej tajemnicy, byli sekretnymi kochankami. Nadeszło święto chimer, Madrigal została wystrojona przez swoją siostrę oraz przyjaciółkę, ponieważ podczas tego święta miała zostać żoną syna Wielkiego Wodza, Thiago. Ale Madrigal cały czas pamiętała o Akivie. Anioł zjawił się przebrany za chimerę. Nikt nie podejrzewał go o nic, ponieważ podczas tego święta wszyscy się przebierali, nosili maski. Madrigal uciekła z Akiva do miejsca ich spotkań. Ale byli śledzeni. Niewdzięczna siostra Madrigal była zła na nią, że Thiago wybrał Madrigal, a nie właśnie ją. Madrigal była czysta, nie miała tatuaży oka na dłoniach. Chimery, które mają takie tatuaże są nazywane zjawami. Siostra Madrigal zaprowadziła straż oraz Thiago do miejsca diablicy i anioła. Zostali pojmani, a Madrigal dostała wyrok śmierci. Kochanica Anioła. Akiva był torturowany i na koniec zmuszony do obserwowania śmierci swojej ukochanej. Topór opadł, straciłam głowę. I życie. Ale Brimstone wykradł potajemnie moje ciało i wskrzesił mnie w ciele małej dziewczynki. Wychowywał mnie w swoim sklepie. Nie wiedziałam nic o swoje przeszłości, do momentu przełamania z Akivą takiej małej kostki. Wtedy dowiedziałam się wszystkiego. Akiva był mi bliski, bardzo bliski. Ale chciałam znaleźć moją rodzinę. Już wcześniej, nie mogłam nigdzie odnaleźć drzwi do sklepu. Zniknęły. Akiva powiedział mi o swojej misji. O zaznaczaniu drzwi wypalonym odciskiem dłoni. Domyślałam się, co się stało. Brimstone, Issa, Twiga, Yasri, Kishmish... Nie żyli. On ich zabił. Wiedziałam, że musiał. ale odeszłam, zostawiłam go samego. Minęły dwa lata. Nie spotkałam już Akivy. Szukałam przejścia do świata chimer, zbierałam zęby, robiłam naszyjniki. Znalazłam się tutaj. Chociaż pragnęłam odnaleźć moje chimery, nie chciałam się już w to plątać. Postanowiłam odnieść naszyjniki, wskrzesić Brimstone'a i innych, a sama zostałabym w świecie ludzi. Przejście do świata chimer odnalazłam w moich rysunkach. Kiedy przyniosłeś mi figurkę robiłam właśnie ostatni naszyjnik. Gdy wyszedłeś dokończyłam go i przeniosłam się do Katedry, do Thiago, przy którym wskrzesiłam chimery. Po wszystkim powiedziałam mu, że muszę wrócić. On zaczął się śmiać, ale gdy zdał sobie sprawę, że mówię poważnie zareagował agresją. To on mi to zrobił. Ale teraz mogę tu zostać. - odetchnęłam w ulgą. 
Teraz już nie trzymam tego w sobie. Mój szalony wywód jednak jakby zawisł w powietrzy. Vigo spojrzał na mnie oszołomiony.
-Karou.. Karou, co to właściwie miało być? To nie jest możliwe. Wymyśliłaś to wszystko.
-Nie wymyśliłam tego. - powiedziałam ocierając łzy, które pojawiły się nie wiadomo kiedy - Zobacz. - powiedziałam pokazując mu nadgarstki. Na ich wewnętrznej stronie widniały słowa "Prawdziwa" i "Historia" - Widzisz. Nie kłamię. Proszę, Vigo, uwierz mi. Ja na prawdę nie kłamię.
- Karou.. Ja.. Ja chyba Ci wierzę. - powiedział patrząc mi w oczy - Ale powiedz mi. Dlaczego chciałaś tu wrócić? Masz kogoś bliskiego, czy coś? - zapadła cisza. 
Tak na prawdę nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Westchnęłam.
- Ja nie wiem... Ja.. Ja chyba dla Ciebie. - powiedziałam podciągając pod siebie nogi i obejmując je ramionami.

<Vigo? Dramatycznie, zawile, ale mam nadzieję, ze coś z tego zrozumiesz =)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz