środa, 30 lipca 2014

OD Shadow'a CD Lirael

Lirael błyskawicznie wyminęła mnie i pobiegła w stronę schodów. 
- Kochanie bose stopy.... - przerwał mi niespodziewany odgłos tłuczenia i okrzyk bólu dochodzący z końca korytarza - Co się stało? - pospiesznie ruszyłem śladem Lirael.
- Nic, nic. - wyjąkała słabym głosem.
Siedziała skulona na pierwszym stopniu, rozmasowując stopę. Wokoło dostrzegłem odłamki donicy, rozsypaną ziemię, kwiaty i krwawe ślady.
- Niech to obejrzę. - usiadłem przy Anielicy i delikatnie położyłem ranną nogę na kolanie - Może zaboleć.
Z kilku głębokich rozcięć na spodniej stronie stopy wystawały ostre kawałki donicy. Wyjęcie ich zajęło zaledwie chwilkę. Podczas całego zabiegu na twarzy dziewczyny nie pojawił się najmniejszy grymas bólu. przymknąłem oczy i wymówiłem szeptem kilka słów w ojczystym języku. Rany natychmiast zasklepiły się, a na skórze nie pozostało ani jednej blizny. 
- Dzielny Aniołek. - pocałowałem Lirael w czubek głowy i wziąłem na ręce.
- A buty? - zapytała nieśmiało ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Będę cię nosił na rękach, kotku. - zgodnie z obietnicą zaniosłem dziewczynę do kuchni i posadziłem przy stole, na którym stygło śniadanie.
- Muszę to częściej stosować - powiedziała, zabierając się za naleśniki z polewą czekoladową.
- Teraz powinnaś o siebie dbać, ale w przyszłości wszystko sobie odbiję. - mrugnąłem do Lirael i musnąłem ustami jej policzek - jedz kochanie.
- Widzicie jak wasz kochany tatuś mnie traktuje? - powiedziała z udawanym wyrzutem, patrząc na brzuch i głaszcząc go czule.
Przez krótką chwilę zdawało mi się, że słyszę śmiech moich, nienarodzonych dzieci. Poczułem w sercu przyjemne ciepło. Usiadłem przy stole obok Lirael i wziąłem jej rękę w swoje.
- Jesteście moim największym skarbem. - pocałowałem czubki palców dłoni dziewczyny.

<LIrael?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz