środa, 30 lipca 2014

OD Shina CD Tanatos

Minęło dobrych kilka sekund, nim wreszcie pojąłem sens wypowiedzianych słów. Tanatos przymknęła oczy i wydała stłumiony jęk, obejmując ramionami brzuch.
- Poradzimy sobie bez nich. - westchnąłem i dodałem szeptem - Musimy...
Delikatnie położyłem głowę dziewczyny na sofie i uklęknąłem przy niej.
- Kochanie wytrzymaj, sprowadzę pomoc. - starałem się aby mój głos zabrzmiał pewnie.
- Nie zostawiaj mnie! - złapała moją rękę i ścisnęła kurczowo.
- Spokojnie skarbie, będę przy tobie. - ostrożnie pomogłem jej przewrócić się na plecy i podłożyłem pod głowę poduszkę - Oddychaj głęboko. - zamknąłem oczy i w umyśle wysłałem nieme wezwanie - Głęboko i spokojnie. Dobrze.
Tanatos jedną ręką mocno ściskała moją dłoń, a drugą głaskała brzuch. Z jej pięknej twarzy zniknęły zmarszczki bólu. Najwidoczniej Amelia postanowiła poczekać jeszcze trochę. Odetchnąłem z ulgą. Właśnie w tym momencie drzwi otworzyły się gwałtownie i stanęło w nich kilka Centaurów. Pozostali, jak podejrzewałem, czekali na zewnątrz. Przez stłoczoną grupę przecisnęła się białowłosa kobieta o srebrnej sierści. Wystarczyło jedno spojrzenie, by zorientowała się w całej sytuacji. Z pomocą kilku młodszych  kobiet wypchnęła ciekawskich za drzwi i przyjęła ludzką postać.
- Igakan Dzin ona potrzebuje twojej pomocy.
- Wiem dziecko czego jej trzeba. Zajmiemy się nią. - położyła mi dłoń na ramieniu i wskazała wyjście.
- Shin? - Tanatos otworzyła oczy i rozejrzała się z przerażeniem po pomieszczeniu.
- Cicho Pueri. Będzie na ciebie czekał, gdy nadejdzie czas. - delikatnie głaskała dziewczynę po ręce, szepcząc coś spokojnie. 
Nieubłaganie drzwi zamknęły się za mną na dobre. Wiedziałem, że moja Sirelli jest bezpieczna, mimo to nie potrafiłem się uspokoić. Gdy tylko znalazłem się na zewnątrz, okrążyła mnie grupa mężczyzn, w tym również Opiekun. Wyprowadził mnie z kręgu i poprosił o rozmowę w cztery oczy. Posłusznie przybrałem swoją prawdziwą postać i pokłusowałem za starcem. Czekał na mnie za domem wsłuchany w odgłosy nocy.
- Powinienem...
- Spokojnie chłopcze. - poklepał mnie po ramieniu - Na pytania przyjdzie czas później.
Przymknął oczy i ponownie zatonął w odgłosach wydawanych przez świerszcze i nocne ptaki. Obecność Opiekuna zawsze wpływała na mnie kojąco. Rozluźniłem się, a moją duszę ogarnął spokój. Czas szybko mijał. Wreszcie wyczułem bardziej niż usłyszałem cichuteńki płacz. Nim ktokolwiek zdołał mnie zatrzymać, wdarłem się do własnego domu i już w ludzkiej formie podbiegłem do Tanatos. Wyglądała na mocno zmęczoną, ale szczęśliwą. W ramionach trzymała zawinięte w kocyk śliczne niemowlę.
- Amelio przywitaj się z tatą.


<Tanatos?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz