niedziela, 20 lipca 2014

Od Karou CD Vigo

Zaległa głucha cisza. Siedzieliśmy tak wsłuchani w rytm swoich serc nie odzywając się ani słowem. Wydawało się, że ten moment trwał całe lata świetlne. W końcu bezszelestnie odnalazłam dłoń Vigo i ujęłam ją lekko.
- Przypominasz mi go. - powiedziałam głosem, w którym kryła się nuta bólu.
- Kogo? - spytał podnosząc głowę i patrząc mi w oczy.
- Akivę. Mojego Anioła.-wzięłam jego dłoń. - Wierzch palców miał pokryty tatuażami w postaci czarnych kresek. Jedna kreska to jedna zabita chimera. Pamiętam, że prawie brakowało miejsca na kolejne tatuaże. A ja brałam jego dłoń - powiedziałam unosząc jego rękę na wysokość mej twarzy - i całowałam rozgrzeszając z każdego tatuażu. - rzekłam wykonując tą czynność.  -Ty ich nie masz, ale to nie robi różnicy. Przypominasz mi go. Miał płomienno-pomarańczowe oczy, którymi świdrował mnie na wylot, miał ogniste skrzydła, z których sypały się iskry, gdy wzleciał w powietrze. Był wysoki, miał piękne rysy twarzy i nienaganną posturę. Przypominasz mi go. - powiedziałam po raz kolejny, a Vigo lekko zmieszany odwrócił wzrok.
- Vigo? - spytałam po kolejnej chwili milczenia.
- Tak, Karou?
- Nie martw się. - powiedziałam przysuwając się bliżej niego. - Zawsze możesz przyjść do mnie. - dodałam obejmując go nieśmiało. Vigo lekko zaskoczony oddał uścisk.
- Dziękuję, Karou. Jesteś dla mnie bardzo miła. - odrzekł - Myślałem, że mnie nienawidzisz...
- Bo na początku tak było. - powiedziałam czerwieniąc się lekko. Vigo natychmiast zareagował, spojrzał na mnie przenikliwie i uniósł brwi.
- A teraz? - spytał. 
Nie odpowiedziałam. Nachyliłam się tylko bardziej, podniosłam dłoń i spoglądając mu w oczy przejechałam opuszkami palców po linii jego szczęki, od podbródka do ucha i wplotłam ją w jego włosy. Nachyliłam się jeszcze bardziej. Nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów, w końcu nasze usta się spotkały. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...

<Vigo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz