niedziela, 6 lipca 2014

OD Tanatos CD Shin

Sama nie rozumiałam o co jej dokładnie chodziło.
- Nie wiem, ale ma to związek z tą głupią Przepowiednią i z nami. Chyba ona też myśli, że my mamy pokonać to coś.
- Eh... to trudno miejmy nadzieję, że nie przybędzie. Idź, odpocznij trochę.
- Dobrze. - położyłam się, a Shin przykrył mnie delikatnie kołdrą i pocałował na pożegnanie, i wyszedł.
Nie mogłam zasnąć, tyle myśli i pytań chodziło mi po głowie. Kręciłam się nerwowo na łóżku, próbując zasnąć przynajmniej na chwilę. Ale nic z tego nie wyszło. Nie wiem ile tak leżałam bez sensu. Po długim czasie ktoś uchylił lekko drzwi i zajrzał.
- Nie śpisz? - do pokoju wszedł Shin i usiadł obok mnie na łóżku.
- Nie mogę w ogóle zasnąć. Jestem zmęczona, ale nie mogę. - wtuliłam się w jego koszulkę, a on przygarnął mnie ramieniem bardziej do siebie.
- Źle wyglądasz, jesteś cała blada.
- I tak się czuję... Źle. - westchnęłam.
- Chodź na dół, pooglądamy coś z resztą. - zaproponował ze słodkim uśmiechem.
- Nie będę się kłócić. - zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w usta.
Wstałam i powoli szliśmy po schodach do salonu. Widziałam jak wszystkie siedzą na kanapie i się śmieją. Już miałam wejść do pokoju, ale nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Powoli przysunęłam się do ściany, próbując stać na własnych nogach. Shin od razu podszedł do mnie, a mi coraz bardziej zaczynało się kręcić i do tego zaczął boleć mnie brzuch.
- Hej, co jest? - jego głos zdawał się być bardzo daleko, ledwo co zrozumiałam.
- Nie wiem. Kręci mi się w głowie i brzuch zaczyna mnie boleć. - wyszeptałam.
- Lenobio...! - ledwo co usłyszałam jej imię.
Przez krótką chwilę widziałam jak do mnie podbiega, mówi coś, ale ja nic nie rozumiałam. Tylko pisk w moich uszach i dalej już nic.
Ocknęłam się w jakimś białym pomieszczeniu - jejku, mam nadzieję, że nie w szpitalu. Coś piszczało mi nad głową i chyba ktoś dotykał mojego brzucha!? Podniosłam głowę i rzeczywiście jakaś kobieta w białym fartuchu. Miała ładne, kasztanowe włosy i była młoda. Uśmiechała się do mnie. Szybko wycofałam się do tyłu łóżka i chciałam uciekać, ale nogi się pode mną ugięły. Jakaś inna kobieta posadziła mnie z powrotem na łóżku. Ta była trochę starsza i chyba była pielęgniarką.
- Hej, spokojnie. Nic ci nie grozi, uspokój się. - próby uspokojenie nie za bardzo mnie przekonały, ale nie wstałam już z łóżka - Połóż się, muszę cię zbadać. Przyjechałaś tu w złym stanie. - pokręciłam przecząco głową, a ona westchnęła.
Dała jakiś znak pielęgniarce, a ona wzięła igłę i zaczęła napełniać jakąś substancją. Jak ja nienawidzę igieł! Zawsze, nawet jak byłam nieprzytomna, wysadzałam je nieświadomie. No, nie całkiem.
- Zbliż się nią do mnie, a już nie będę nawet spokojna, a tobie może się coś stać. - zagroziłam starszej kobiecie, a ona podała ją młodej lekarce. Odsunęłam się na koniec łóżka - Nawet się nie waż mnie tym tknąć!
- To się uspokój i daj się mi zbadaćm to nie będę jak na razie cię kuła.
- Jak na razie? Jakoś mnie nie przekonałaś. Co ja tak w ogóle tu robię!? - jak na życzenie do pomieszczenia weszła Lenobia.
Gdy spojrzała na mnie, uśmiech pojawił się na jej twarzy i chyba ulga.
- Jak się czujesz kochanie?
- Co ja robię w szpitalu? - podeszła do mojego łóżka już ze smutnym wyrazem twarzy. Usiadła obok mnie na łóżku i przytuliła mnie.
- Ee..., o co chodzi? - wyrwałam się z je objęć - Chyba nic z maleńką? Proszę, powiedz mi, że z moim dzieckiem wszystko dobrze! - różne najgorsze obrazy przeleciały mi przed oczami, a wszystkie wiązały się z tym, że nasze maleństwo nie żyje, że nie ma go już we mnie.
Odruchowo dotknęłam brzucha, który na szczęście jeszcze był.
- Nie, nie. Z maleństwem wszystko dobrze. - odetchnęłam z ulgą - Bardzo martwiłam się o ciebie. Zemdlałaś. Zaczęła ci lecieć krew z nosa i byłaś biała jak kreda. Nie mogliśmy zatamować krwawienia, a ty się nie budziłaś. Sadira nie mogła zobaczyć co ci jest i cię wyleczyć przez to. - wskazała na znak na moim nadgarstku - To blokuje jej moce. Potrzebna jest twoja zgoda, a byłaś nieprzytomna, więc nie miałaś jak się zgodzić.
- I przywieliście mnie do ludzkiego szpitala. A ona - wskazałam na młodą kobietę - chciała mnie kłuć, bo nie chciałam się uspokoić.
- Zrozum, bała się, żeby nic się tobie nie stało. Nie wiemy od czego to było i czy się nie powtórzy. A ty sama wiesz, że nie tak łatwo cię uspokoić. Jeszcze jak ma to zrobić człowiek.
- A gdzie Shin?
- W poczekalni nie pozwoliłam mu wchodzić, bo szaleje z nerwów. Uwierz, strasznie się o ciebie boi.

(Shin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz