wtorek, 13 maja 2014

Od Alexa CD Annabel

- Co potrafię? - Powtórzyłem pytanie dziewczyny. - Nie za dużo... Patrz. - Rozchyliłem dłoń na której pojawił się płomyk. Podrzuciłem go jak piłeczkę, w końcu zgasł. - Dwanaście lat temu odkryłem swoją moc i muszę się przyznać, że nie rozwijałem jej. Chciałem uwierzyć, że jestem normalnym człowiekiem, ale tak nie jest... - Podniosłem wzrok na dziewczynę. - A ty co potrafisz?
- Potrafię latać, ale nie mogę czasem nad tym zapanować. - Powiedziała uśmiechając się lekko. - Skrzydła pojawiają mi się kiedy chcą także wiesz...
- To w sumie mamy wyrównane siły, bo oboje jeszcze nie panujemy nad swoimi mocami. - Zaśmiałem się.
- Racja... - Odparła w zamyśleniu. - Ał! - Krzyknęła.
- Co jest? - Zapytałem widząc jak Annabel masuje sobie tył głowy.
- Nic... - Mruknęła pod nosem rozglądając się dookoła. - Dostałam czymś w głowę.
- Coś się tam poruszyło w krzakach. Sprawdzimy co to?
- Sama nie wiem... Zabronione jest o tej porze chodzić do lasu. A jak to podstęp? Jak ktoś rzucił do mnie specjalnie, żeby nas zwabić?
- E, tam. - Machnąłem na nią ręką. - No chodź, sprawdzimy.
- Dooobra. - Burknęła po namyśle. - Ale tylko chwilę i wracamy?
- Okey.
Pokierowaliśmy się od jeziora w stronę lasu. Gdy byliśmy na skraju gęstych drzew Annabel jakby się rozmyśliła.
- Może lepiej wracajmy?
- Już jesteśmy tutaj... - Przewróciłem oczami. - Co nam szkodzi sprawdzić?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Szliśmy przez około dziesięć minut ścieżką wgłąb lasu dochodząc na polanę. Było tak ciemno, że musieliśmy być blisko siebie bo inaczej byśmy się rozłączyli.
- Skoro potrafisz wyczarować ogień to może poświeć nam? - Zaproponowała dziewczyna.
- Dobry pomysł. - Zrobiłem tak jak za poprzednim razem i po chwili blask oświecił nasze twarze. - Słyszałaś to?
- Co? - Zapytała oglądając się za siebie.
- Coś się tu zbliża... - Szepnąłem do niej.
Oboje staliśmy i patrzyliśmy wokoło. Słychać było coraz głośniejsze kroki i towarzyszące im warki, jakby jakieś duże zwierzęta zbliżały się do miejsca w którym staliśmy.
- Mówiłam ci, że to nie najlepszy pomysł. - Syknęła do mnie w złości.
- Wiem... - Przyznałem jej rację. - Stary jestem a głupi. - Spuściłem głowę. - Musimy się pocieszać tym, że znamy się za krótko żeby umierać w takich okolicznościach, a poza tym... - Wypowiedź przerwał mi trzask gałęzi za mną. Coś czaiło się od tyłu...

(Annabel?  :) )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz