środa, 28 maja 2014

OD Tanatos CD Shin

Siedziałam tak patrząc się w mojego ukochanego Shina. Chciałam pochłonąć się w jego orzechowych oczach, ale ból narastał mi w piersi. Czemu nie mogłam się wychowywać przy mojej prawdziwej mamie tylko przy tych okropnych ludziach? To pytanie krążyło mi po głowie. Zawsze traktowałam Lenobię jako moją przybraną mamę, a tu się okazało, że jest prawdziwą! Na samą myśl łzy zaczęły jeszcze bardziej napływać mi do oczu. Znów wtuliłam się w koszulkę mojego chłopaka.
- Ci.. wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie. nie zostawię cię. - pocałował mnie w czubek głowy. 
Przytulał mnie mocno, a ja w jego objęciach czułam się bezpieczna. Nie wiem ile tam siedzieliśmy, ale chyba długo. W powietrzu rozległo się wycie bardzo blisko nas, był to znak, że już nas znaleźli. Wtuliłam się jeszcze bardziej w Shina, a on mocniej mnie przytulił. Nie myliłam się, ktoś wszedł do jaskini kilka osób. Nie podnosiłam głowy, ale usłyszałam, że Shin jakby warknął. Kroki były coraz głośniejsze odbijały się echem po ścianach. Serce waliło mi jak wściekłe. Ktoś dotknął mojego ramienia, ale nie podniosłam głowy wręcz przeciwnie jeszcze bardziej wtuliłam się w pierś mojego ukochanego.
- Pozwól mi to wszystko wyjaśnić, nie stawiaj wszystkiego w ciemnym świetle. To nie jest tak jak myślisz, ja bardzo chciałam cię zatrzymać, ale nie mogłam. - to był głos Lenobi cały zalany smutkiem.
- Zostaw mnie. - wyszlochałam wtulając się jeszcze mocniej do piersi Shina, a on trzymał mnie nadal głaskając po włosach.
- Nie mogę, muszę ci to wszystko wyjaśnić. Kapłanki nie mogą mieć dzieci, to minus bycia nią. Jak zostajesz oficjalną kapłanką, przechodzisz rytuał, który powoduje, że nie będziesz miała dzieci. Ale w ciągu tych tysięcy lat zdarzało się, że jakimś cudem zachodziły w ciążę, ale nie rodziły się normalne dzieci, to były potwory, które wyglądały jak mieszanki zwierząt. Już od wczesnej ciąży było to widać, bo ciąże były całkiem inne. Ale z tobą było inaczej od początku wszystko było normalnie. Od wczesnej ciąży wszystko wyglądało, że jesteś normalnym dzieckiem, nie potworem. Neferet, ja i Sadira nie chciałyśmy żebyś umarła, dlatego nikt o tym nie wie oprócz nas tu zebranych. Ukryły mnie zdala od innych kapłanek, które przy pierwszej okazji by cię zabiły. Żadna inna kapłanka nie wie, że jesteś moją córką. Znaleźliśmy rodzinę, która by cię wychowała na normalną zmiennokształtną. Poród odebrała Sadira i nie długo po tym zostałaś oddana. Wszystko było upozorowane, nawet nikt z rodziny nie wie, że jesteś adoptowana. Na początku było wszystko normalnie pilnowano mnie, żebym cię nie zobaczyła. Ale z wiekiem czasu twoje moce zaczęły się pokazywać, a charakterem zaczęłaś przypominać mnie. Kapłanki zdecydowały się, żebyś była jedną z nich, a ja nie miałam nic do powiedzenia. Chociaż bardzo chciałam być twoją mentorką, nie mogłam bo to było zbyt duże ryzyko. Ale ty nie czułaś więzi z żadną i zawsze robiłaś im pod górkę. I na samym końcu trafiłaś do mnie i byłaś spokojna i grzeczna i już tak zostało. Bardzo cię kocham, ale nie mogłam tego ci powiedzieć i ty też nie możesz tego nikomu powiedzieć. Przepłakałam każdą noc, kiedy cię nie było albo kiedy już dorastałaś i stopniowo się ode mnie oddalałaś - teraz ona też płakała tak jak ja. 
Podniosłam głowę i teraz wtuliłam się w nią, chociaż nadal jej nie wybaczyłam. Na twarzy Shina pojawił się leciutki uśmiech.

(Shin co powiesz ?:*)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz