poniedziałek, 12 maja 2014

Od Julii

Usiadłam na murku skrywanym przez żałośnie wykonany daszek i zapaliłam papierosa. Wciągnęłam w siebie dym o charakterystycznym zapachu, który przerodził się w uspokajający smak i po chwili go wypuściłam z płuc. W końcu mogłam realnie jarzyć.
No tak, już prawie noc. Słońca co prawda nie było na horyzoncie, lecz niebo spowił ciemny odcień fioletu. Ostatnio prawie w ogóle nie widziałam słońca. Kilka dni leżałam w pokoju z zaciągniętymi zasłonami i zastanawiałam się o głupich rzeczach typu: kiedy mnie stąd wywalą, jak przechytrzyć system i pozmieniać swoje dane osobowe, czy po prostu - dłubałam w ścianie kreski pokazujące ile dni spędziłam w instytucie. "Jak w więzieniu".
Zdrapując bordowy lakier z paznokci jednej ręki, drugą trzymając papierosa, myślałam co ze sobą zrobić. Wiele do wyboru nie miałam. Mogłam się przejść, podokuczać pobliskim wieśniakom, gadać sama do siebie co nie było mi obce..."Choć... Palenie to nie taka zła rzecz, mogę i tym się dziś zadowolić" - pomyślałam.
Przejęta sobą nie zauważyłam stojącego koło mnie kolesia, który odchrząknął, wyraźnie próbując zwrócić na siebie moją uwagę. Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam na niego pytająco.
- Mogę się dołączyć? - zapytał.
- Ym, jasne.

(człeku?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz