niedziela, 11 maja 2014

OD Tanatos CD Shina

- To dobrze, że dotrzymujesz. - też go pocałowałam.
- Może chodźmy już się pakować, a tak swoją drogą, ile tam możemy być?
- Gdzieś ze trzy, cztery dni. Zależy tez to od nich.
- Odprowadzę cię pod dom. - powiedział tak jakbym nie mogła odmówić, ale nawet nie miałam zamiaru.
Uwielbiałam jego obecność. Po chwili już byliśmy pod moim domem.
- Ubierz się ładnie, żeby okazać im szacunek.
- Dobrze, przyjdę do ciebie za godzinę. Bądź gotowa. - położyłam mu ręce na ramionach, a on mnie pocałował tak namiętnie, że aż czułam jego żar na całym ciele. I za chwile poszedł do akademika, a ja do domu. przy wejściu ściągnęłam czarne szpilki. Ruszyłam do swojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu ktoś tam siedział. Neferet, od razu rzuciła mi się w oczy jej sylwetka. Myślałam, że wróciła do siedziby. Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na krześle.
- Co tu robisz? I jak weszłaś do domu? Nie dawałam ci kluczy.
- Przyszłam przypilnować cię, żebyś znów nie uciekła, jak poprzednio i przy okazji od razu wezmę cię do siedziby. A klucze mam od twoich rodziców.
- Nie mam zamiaru uciekać, bo nie jadę sama i myślałam, że to wojownicy mnie tam zabiorą.
- Z kim masz zamiar tam jechać? - zdziwiła się - Wojownicy będą jechali za nami.
- Z chłopakiem, bez niego nie jadę!
- A to z ten, z którym się przed chwilą całowałaś? O ile mi wiadomo nie jest zmiennokształtnym, więc do siedziby nie może wejść. - powiedziała z taką pewnością siebie, że miałam chęć strzelić jej w twarz, ale się powstrzymałam.
- Pomyśl jeszcze raz, jak on nie jedzie to ja też. - poczułam dumę, że mój głos był taki pewny.
- Sama nie mogę o tym decydować, rada musi się zgodzić!
- To zadzwoń do nich i uzgodnij, bo jak już powtarzałam ci bez niego nie jadę. - wściekła się, że stawiam jej opór, ale wyszła z pokoju i zadzwoniła.
Ja szybko wzięłam telefon i napisałam SMS-a do Shina - " W moim domu jest kapłanka, nie wyjechała. Nie przestrasz się, bo trochę ją wkurzyłam." odpisał po minucie "dobrze, ale nie wkurzaj jej już, bo nie chcę żebyś miała kłopoty". Uśmiechnęłam się do telefonu. Położyłam się na łóżko i czekałam, na Neferet, żeby podjęli decyzję i jak okazało się było po mojej stronie. Shin mógł jechać ze mną. Wygoniłam ją z pokoju, by się przebrać i spakować. Na sobie miałam czarną sukienkę i srebrny wisiorek z czarnym kamieniem i taką samą bransoletkę. To był komplet, który dostałam od cioci. Spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy do malej torby podróżnej i zeszłam na dół. Neferek siedziała na kanapie, oglądając telewizor.
- Jak udało ci się tak szybko dotrzeć do szkoły, skoro zostałam wypisana dopiero rano, a ty już byłaś tam?
- Wojownicy przekazali mi że jakoś dziwnie się zachowujesz, masz inną aurę. Zaniepokoiło mnie to, więc przyjechałam. Okazało się to słuszne, bo jak byłam w połowie drogi, to zadzwonili do mnie, że leżysz nieprzytomna w szpitalu.
- Miałam dziwną aurę. - zdziwiłam się - Czułam się dobrze tylko, że po tę już było gorzej.
- Nadal masz inną i bije od ciebie potęga. To prawda że masz nową moc?
- Tak, ale nie wiem co ona robi. Dostałam ją rano z niezłym cierpieniem. Wydaje mi się, że to jest noc.
- Przekonamy się co potrafisz teraz robić. - i nagle drzwi się otworzyły, a w nich stał elegancko ubrany Shin.
Rzuciłam się mu na szyję i powiedziałam, że może jechać.
- Witaj kapłanko. - ukłonił się dostojnie
- Witaj młodzieńcze. To ty zawróciłeś tak Tanatos w głowie?
- Tak, ja. - powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w policzek.
- Skoro już wszyscy jesteśmy to jedziemy, bo trochę nam to zajmie. - powiedziała beznamiętnie. Wzięłam walizkę, wsadziłam ją do bagażnika czarnego jaguara i usiadłam z Shinem z tyłu. Wtulałam się w niego i szeptaliśmy sobie, żeby kapłanka nic nie słyszała. Przez jakieś osiem godzin jechaliśmy ulicą a następne pięć lasem. Wreszcie dojechaliśmy do olbrzymiej posesji pilnowanej przez wojowników. Roiło się tam ich jak mrówek nikt nie mógł przejść niepostrzeżony. Weszliśmy do środka.
- Idź do swojego pokoju, on niedługo dostanie swój, a na razie będzie ze mną. Za pół godziny wstaw się w sali obrad. - po tonie Neferet można było poznać, że jest wściekła.
- Nie on idzie ze mną, ja go popilnuje. - mrugałam do chłopaka i pociągałam go do góry.
Na schodach spotkałam moją mentorkę Lenobię, też kapłankę. Wyściskała mnie tak, że prawie nie mogłam oddychać .
- Ale zdenerwowałaś Neferet, gotuje się. - uśmiechnęła się do mnie z życzliwością.
- Wiem, ale on mnie też. - zaśmiałam się.
- Dobra, ja muszę lecieć, bo mamy spotkanie związane z tobą i nową mocą. Później się spotkamy. - i poleciała jak torpeda.
Weszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na łóżku, bo padaliśmy z nóg.
( Shin jak podoba ci się spotkanie ze wszystkimi kapłankami? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz