środa, 14 maja 2014

Od Setha CD Victori

-Jesteś pewna, że chcesz tam wejść?-spytałem patrząc na nią. To nie są żarty, że takie miejsca są niebezpieczne.
-Nie nudź, tylko otwieraj.-poleciła. Poruszyłem głową, wyprostowałem palce, zamknąłem na chwilę oczy, a gdy je otworzyłem jedna z moich tęczówek była koloru żółtego, a druga niebieskiego. Wziąłem głęboki oddech i wyciągnąłem ręce przed siebie. Nad prawą pojawiła się kula chłodnego powietrza przypominająca opary, które towarzyszą ciekłemu azotowi, a nad lewą pojawił się płomień. Podszedłem do kłódki i przez chwilę stałem przy niej, gdy usłyszałem ciche klik. Zamknąłem oczy i strzepnąłem ręce. Całe przedstawienie nie trwało dłużej niż dwie minuty.
-Już.-powiedziałem odwracając się do dziewczyny.
-Jak to zrobiłeś?-spytała.
-Prawa fizyki. Metale nie lubią dużych różnic temperatury.-powiedziałem, a Victoria pufnęła. Uśmiechnąłem się lekko.-Idziemy?-spytałem.
-Jeszcze się pytasz?-powiedziała, podeszła do bramy, zdjęła kłódke z zaczepu, i pchnęła ją wchodząc w ciemność.
Szliśmy brnąc przez mrok, a do mnie zaczęły docierać głosy. Wołały mnie, prosiły, żebym je wypuścił. Victoria rozglądała się ciekawie na boki, a ja szedłem z dłoniami w kieszeniach, patrząc pod nogi, żeby się nie potknąć.
-Tu jest niesamowicie.-powiedziała Victoria. W tym momencie powietrze wokół nas zaczęło jakby gęstnieć, a temperatura obniżyła się mocno. Victoria stała do mnie tyłem, zdążyła tylko skręcił tułów i obrócić głowę w moją stronę, gdy usłyszeliśmy (usłyszałem?) głos.
-Jesteś pewna?-powiedziało to coś.-Jesteś pewna, że tu jest tak wspaniale?-głos był lodowaty, dochodził ze wszystkich stron. Victoria stała w bezruchu patrząc się na mnie nieobecnym wzrokiem. Przeczesałem włosy palcami, westchnęłam i wyprostowałem się.
-Pokaż się.-powiedziałem.
-Rozkazujesz mi, młody człowieku? Cóż za zuchwałość.
-Pokaż się.-powtórzyłem.
-Wydaje mi się, że powinieneś rozróżniać istoty mroku. Jestem Cieniem, nie mam twarzy.
-Pokaż. Się.-warknąłem zniecierpliwiony.-Dobrze wiesz, że ja mogę cię zobaczyć.-usłyszałem cichy szelest, a raczej poczułem podmuch powietrza. Przede mną stał Cień. Część kogoś (czegoś?), która została na ziemi.-Puść dziewczynę.-powiedziałem patrząc w puste oczodoły istoty. Odpowiedział mi perlisty, chociaż mroczny śmiech. Spuściłem głowę i zamknąłem oczy.
-I co, młody człowieku? Co teraz zrobisz?-Istota naigrywała się ze mnie, myśląc, że ja się poddałem. szybkim ruchem sięgnąłem do kieszeni spodni, wyjąłem z tamtąd małe kuliste naczynie. Otworzyłem je, a z niego wypłynęło światło, które zaczęło pochłaniać mroczną istotę. Cień wydawał się zaskoczony, wrzeszczał i wyrywał się, ale światło pochłaniało go nadal. Warknął jeszcze coś, zanim ostatecznie "wpadł" do kulki. Podrzuciłem ją w powietrzu i schowałem do kieszeni. Podszedłem szybko do Victorii, zbadałem jej puls na szyi, wziąłem na ręce i wyniosłem z tego ponurego miejsca. Położyłem ją przed bramą, miała jeszcze parę minut, zanim się obudzi. Zaczepiłem kłódkę na bramie i usiadłem obok dziewczyny. Patrzyłem chwile na nią i analizowałem całą sytuacje. Kiedy się obudzi, nie będzie pamiętała nic od momentu spotkania mnie. No, i żeby było jasne, ja nic jej nie zrobiłem, obecność silnych istot mroku wpływa tak na większość istot. O, budzi się.
-Cześć.-powiedziałem z uśmiechem. Dziewczyna przetarła oczy, spojrzała na mnie, zdziwiła się i podniosła na łokciu.
-Co Ty tu robisz?!-warknęła.
-Znalazłem Cię.-odparłem ze stoickim spokojem.
-No, OK, a ja co TU robiłam?
-Ja mam wiedzieć?-spytałem wzruszając ramionami i wstałem. Patrzyłem chwilę na siedzącą na trawie dziewczynę.-Ja muszę już iść. Ty lepiej też.-powiedziałem.-Ale nie tam.-wskazałam na bramę i poszedłem sobie.
Victoria?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz