środa, 7 maja 2014

OD Shadow'a

Wokół mnie las powoli pogrążał się w mroku. Nocni łowcy wyruszali na polowanie. Kto dziś stanie się ich ofiarą? Zamknąłem oczy i wciągnąłem nosem różnorodne zapachy. Po chwili skupienia wyczułem delikatną, słodką woń. Woń demona, którego szukałem.... Już niedługo - pomyślałem, z cieniem uśmiechu na ustach. Roztarłem zmarznięte ręce, dzisiejsza noc była wyjątkowo zimna. Poprawiłem dwa bliźniacze ostrza na plecach i bezszelestnie ruszyłem za tropem. Wyczuwałem obecność demona dzięki wyostrzonym zmysłom, bezbłędnie podążając śladem potwora. Poruszałem się wśród gęstwiny, dzięki instynktom tropiciela. Myśli krążyły wokół pogłosek i legend jakie narosły wokół mojej ofiary. Nieliczni, którym udało się przeżyć, opowiadali o zamaskowanym potworze na wielkim, czarnym smoku. Kto spojrzał w oczy demona zamieniał się w kamień. Słyszałem wiele podobnych bzdur. Należało powoli i z niezwykłą starannością rozdzielić ziarno od plewu, kłamstwa i bajki od drobnych ziarenek prawdy. Przystanąłem, ostrożnie dotykając podłoża przed stopami. Wyraźne ślady walki.... Ciekawe. Rozorana ziemia, połamane gałązki i młodsze drzewa. Czyżby między demonem a smokiem doszło do "ostrzejszej wymiany zdań" ? Kilka kroków dalej znalazłem parę kropel krwi na ściółce leśnej i liściach połamanych krzaków. Dotknąłem palcem szkarłatnej cieczy. Niestety smok nie był wystarczającym przeciwnikiem. Jaki los go spotkał? Nigdzie nie dostrzegałem ciała. Więc jednak doszli do porozumienia. Tym gorzej dla mnie. Miałem na sumieniu długą listę demonicznych istnień, jednak ten okaz wydawał się wyjątkowo sprytny i przebiegły. Może należał do wyższego rzędu, na razie wszystko na to wskazywało. Im trudniejsze zadanie, tym większa zapłata - pocieszałem się w myślach.
Przyspieszyłem kroku. Wkrótce dotarłem na skraj lasu. Widok roztaczający się przede mną, był zaskakujący... Zamek, pośrodku takiej głuszy....? Przez kilka godzin obserwowałem uważnie niesamowitą budowlę. Wydawała się cicha i spokojna. Dziwne miejsce wybrał demon na swoją siedzibę. Zaczynało świtać. W gałęziach drzew ptaki rozpoczynały poranną pieśń na cześć wstającego dnia. W kilku oknach zamczyska zapłonęły światła. Minęła kolejna godzina oczekiwania. Powoli powietrze zaczynało się ocieplać. Wielkie, drewniane drzwi uchyliły się nieznacznie. Wstrzymałem oddech i w skupieniu obserwowałem postać wychodzącą na dziedziniec. Anioł?! W takim miejscu...?! Jakiś czas później na dziedzińcu pojawiły się kolejne okazy wybujałej wyobraźni bogów. Zdezorientowany pokręciłem głową. Nagle tuż przede mną zmaterializowała się jakaś postać.
- Czy długo zamierza pan siedzieć w tych krzakach? - zabrzmiał ostry głos starszej kobiety.
- Skąd wiedziała pani...?
- Proszę wyjść i powiedzieć czego pan tu szuka! - przerwała mi bezceremonialnie.
- Przyszedłem tu... - nie wyglądała na kogoś, kto łatwo da się zwieść kłamstwom, jednak prawda również nie wchodziła w grę... - w poszukiwaniu...
- .... nauki? - spytała, marszcząc brwi.
- No właśnie. Tyle słyszałem...
- Wątpię czy pan słyszał. Proszę za mną. - odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę zamku.
Tak oto zostałem uczniem tajemniczej Akademii, do której uczęszczały Dzieci Nocy. Postanowiłem wykożystać obecne położenie do zlokalizowania i zabicia demona. Następnego dnia wypatrzyłem swoją ofiarę w postaci smukłej, czarnowłosej kobiety. Teraz należało wprowadzić wcześniej obmyślony plan w życie. Zaczepiłem przechodzącą obok dziewczynę.
- Przepraszam, czy mogłabyś mi pomóc? - uśmiechnąłem się czarująco, przynajmniej w moim mniemaniu.
Postanowiłem zaczekać na demona na skraju Mrocznego Lasu. W oddali dostrzegłem znajomą postać. Była sama, to dobrze...

<Argona?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz