środa, 18 czerwca 2014

Od Argony do Karou

- Pchnij. - uśmiechnęłam się kpiąco, patrząc odważnie w zielone oczy z pionowymi źrenicami.
Nóż mocniej przywarł do gardła, ale nie przeciął go. To był błąd.
- Szkoda - mruknęłam, a z mojej twarzy zszedł uśmiech - W takim razie zejdź ze mnie.
- Czemu miałabym to zrobić? Nadal nie odpowiedziałaś no moje pytanie!
- Jeśli tego nie zrobisz zginiesz teraz - odparłam beznamiętnie - Jeśli to zrobisz zabiję cię później. A może pozwolę żyć? Hybrydo...
- Niby jak zginę! To ty zginiesz! - była wściekła, ciekawiło mnie tego źródło
- Nie rozumiem, czemu tego nie czujesz - odsłoniłam kły w diabolicznym uśmiechu - Do twojego brzucha przylega koniec ostrza mojej katany. Jeżeli teraz poruszysz ręką ona zagłębi się w twoje ciało.
- Jaką mam gwarancję, że dotrzymasz umowy? - syknęła dziewczyna
- Jestem demonem - ucięłam, cały czas patrząc jej w oczy.

(Karou?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz