niedziela, 15 czerwca 2014

Od Karou Do Vigo

Obudziłam się z przeczuciem, że coś się stanie. Taa, ciekawe co... Wpadnę na kolejnego dziwnego ucznia Akademii, czy może Biały Wilk znowu będzie mnie nagabywać. Wyszłam spod ciepłej kołdry, wyjęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i uczesałam. Gdy wyszłam z łazienki zaczęłam ogarniać bajzel w pokoju, a potem wyjęłam spod łóżka metalową walizkę z moimi nożami w kształcie półksiężyców. Ubrałam buty, założyłam na głowę kaptur i wyszłam nie zrażając się, że było pół do szóstej rano, a większość osób jeszcze śpi, tym dla mnie lepiej. Wyszłam ze szkoły i skierowałam się w miejsce, gdzie zwykłam ćwiczyć, doszłam tam po kilku minutach, położyłam na ziemi metalową walizkę i zaczęłam ćwiczyć.
Torpedowałam powietrze wymachami, kopnięciami i ciosami, gdy usłyszałam, że ktoś idzie. Aha, czyli jednak pierwsza opcja. Nie przerywałam treningu, ale stałam się bardziej czujna. Ignorując obecność tego kogoś podeszłam do walizki i wyjęłam noże. Ich rękojeści oraz ostrza były pokryte dziwnymi symbolami, jednak ja potrafiłam je odczytać. Przejechałam palcem po szlaczku znaków, a wtedy wydobył się z nich nikły blask. Zamknęłam walizkę i zaczęłam ćwiczyć. Czułam, że ta istota cały czas się zbliża, jednak nie przerywałam treningu. Po chwili osoba ta była bardzo blisko, dosłownie stała za mną. Przestałam go ignorować (to chyba był mężczyzna), odwróciłam się, powaliłam go na ziemię (czyli jednak mężczyzna) i siedząc okrakiem na jego torsie przyciskałam mu do gardła jeden z noży, a symbole na jego ostrzu zaświeciły się mocniej.
-Fajne noże.-wykrztusił.
-Czegoś chciał? - warknęłam.
-Nawet się nie znamy, a Ty już chcesz mnie zabić. No i siedzisz na mnie. - powiedział i zaryzykował uśmiech. Wyczułam, że na prawdę nie miał złych intencji, więc zeszłam z niego, ale noże trzymałam w pogotowiu.
-Już zeszłaś...?
-A co? Podobało się? Jeszcze raz Cię obezwładnić?
-Powiem Ci, że to było na swój sposób przyjemne. - powiedział wstając.
-Znalazł się uwodziciel, od siedmiu boleści. - prychnęłam wywracając oczami i zdejmując z głowy kaptur.
-Masz niebieskie włosy? - zawołał zdziwiony.
-Szybki jesteś. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Pozwolisz, towarzyszu, że już sobie pójdę. - powiedziałam chowając do walizki moje noże.
-Ooo, a czemuż to?
-Żebyś się dziwił. - warknęłam, wzięłam walizkę do ręki i zaczęłam już iść.
-Hej, hej, nie wkurzaj się. Może chociaż mi się przedstawisz? Ja jestem Vigo. - powiedział.
-Karou. - rzuciłam nie odwracając się. Słyszałam jeszcze, jak po cichu powtarza sobie moje imię, jakby niezmiernie go fascynowało.

<Vigo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz