piątek, 20 czerwca 2014

Od Darkness Cd Michael

Gdy zobaczyłam ojca mina mi zrzedła. Tyle razy mu mówiłam, że ma pukać zanim wejdzie do pokoju! Opuściłam wzrok zawstydzona. Nieśmiało złapałam za rękę Michaela.
- Tato... - zaczęłam.
-Nienawidzę diabłów - przerwał mi Cass. - Tam gdzie jesteście to same problemy. W takich chwilach jak ta żałuję, ze nie jestem Archaniołem. Zmieniłbyś się w czarną bezkształtną kałuże, a potem bym cię spalił, by nikt nie mógłby cię wskrzesić.
Posłali sobie mordercze spojrzenia.
-Ja również cię nienawidzę - powiedział bezwstydnie Michael. - zabiłbym cię z wielką chęcią, ale tego nie zrobię przez wzgląd na Darkness.
,,Ale nie jesteś jej prawdziwym ojcem'' - usłyszałam cichą myśl Michaela. Fakt... zabiłam mojego prawdziwego ojca kilka lat temu, a Castiel mnie adoptował ratując przed schroniskiem dla zmiennokształtnych. Traktowałam go jak ojca, a on mnie jak córkę, mimo, że on był Aniołem.
- Przez was straciliśmy wiele Aniołów - powiedział Castiel. - Oraz jedną z najlepszych Archaniołów.
-Kogo? - zastanowiłam się na głos.
-Lirael - powiedział z westchnieniem Anioł.
Zapadła grobowa cisza, zauważyłam, że mam już na sobie ubranie ( dzięki Cass ) i wyszłam z spod kołdry. Spojrzałam na Michaela, on również wyszedł, miał ubranie na sobie i... jego oczy dziwnie błysnęły, wyrosły nagle błoniaste skrzydła, ogon i rogi. Castiel miał delikatną aureolę i pierzaste, białe skrzydła. Poczułam się obca.
-To moja siostra - powiedział Michael.
-Nie jest, niebyła i nigdy nią nie będzie - głos Cass'a był nadal spokojny.
-Stworzył ją Lucyfer - upierał się mój chłopak.
-Stworzył ją Bóg, a Lucyfer ją porwał i razem z Lilith zmienił w jedną z was.
-Jakoś nie narzeka - prychnął.
- Twój ,,ojciec'' ją torturował, teraz ona zadaje ból.
-I...? - Michael sprawiał wrażenie zirytowanego.
-Niebiosa chcę ją z powrotem. Moi bracia ją chcą widzieć w niebie, wolną i szczęśliwą.
-Jest szczęśliwa w piekle!
-Nie jest. W pełnię Michał zejdzie na ziemię, ona wróci do domu.
-Zamknij się Aniele - burknął Michael.
-Nie możesz mi nic zrobić - powiedział Castiel.
-Nie? - uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie póki jest tu Archanioł - na twarzy ojca wstąpił lekki uśmiech. - Uriel.
Odwróciłam się, przy drzwiach stał mężczyzna ze złotymi skrzydłami i przyglądał się bez cienia zaciekawienia kłótni. Nie zauważyłam go wcześniej. Michael zrobił wielkie oczy.
-Lirael jest siostrą Michała - powiedział Uriel. - Ale tego na górze.
Głos Archanioła był głęboki i przyjemny dla uszu a przynajmniej moich. Michaela denerwował, a Castiela nie obchodzi ( pewnie się już nasłuchał).
-To co jej zrobił Lucyfer... uch... Siostra Michała cierpi, jej diabelna natura jest teraz przyćmiona, ale może powrócić...
-Jak to przyćmiona?! - Michael podniósł głos.
-To dzięki łowcy, obudził w niej tęsknotę do domu. Jesteśmy mu wdzięczni.Chyba powinieneś wrócić do domu Michaelu.
Michael posłał mu mordercze spojrzenie.
-Do jutra Dark - powiedział i rozpłynął się w powietrzu.
-Powinienem pójść do Lirael, ale nie teraz. Nie chcę jej przeszkadzać - powiedział Uriel do Castiela.
-Tak, powinieneś - przytaknął ojciec.

<Michaelu? Co porabiasz tam?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz