sobota, 21 czerwca 2014

Od Karou CD Vigo

- Odejdź ode mnie. - powiedziałam odwracając głowę. - Dwa razy nie popełnię tego samego błędu. A Ty lepiej trzymaj się ode mnie z daleka. - odwróciłam się i poszłam intensywnie rozmyślając. Nie, już nie. Już kiedyś dałam się nabrać na takie gierki. Poszłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku rozmyślając o słowach Białego Wilka. Wyjęłam spod łóżka skrzynki z "materiałem" na naszyjniki. Wzięłam do ręki rzemyk oraz pierwszy "koralik". Nawlekłam go i odchyliłam głowę do tyłu. Po co ja to robię? Sama nie wiem... Zaczęłam nawlekać kolejne "koraliki", wszystkie musiały być ułożone w odpowiedniej kolejności. Gdy skończyłam, odłożyłam naszyjnik do specjalnego pudełka i zaczęłam chować wszystkie skrzynki z powrotem pod łóżko. Wzięłam szkicownik i wyszłam z pokoju. Było popołudnie, koło trzeciej. Skierowałam się nad staw. Położyłam się na zielonej trawie i zaczęłam rysować, to mnie odstresowywało. Narysowałam moja Zumę, swoją drogą dawno na niej nie jeździłam, potem narysowałam naszą szkołę. W końcu zaczęłam przeglądać moje stare rysunki, te sprzed dołączenia tutaj. W tym szkicowniku było ich mało, jednak widnieli tam Issa, Yasri, Kishmish, Twiga i Dealer Marzeń. Mój Boże... Był tak jeszcze Kazmir. Co rysunek tego idioty tu jeszcze robi?! W każdym razie nie mogłam go wyrwać. Nie chodzi tu o sentyment (Sentyment! Jeszcze czego!), tylko o szkicownik.
Przewróciłam kartę z powrotem na moje "potwory".
- Niezłą masz wyobraźnię. - usłyszałam przy uchu. 
Stał nade mną ten sam chłopa, dla którego jestem tajemnicą do odkrycia. (Tajemnicą... Szkoda, że nie kimś. Po prostu. Czy wszyscy muszą mnie tak przedmiotowo traktować.) Zamknęłam szkicownik.
-Ja ich nie wymyśliłam. - powiedziałam uśmiechając się leniwie. 
Ten uśmiech zawsze wystarczał, by rozwiązać wszystkie sprawy. Dzięki niemu ludzie (i nie tylko) myśleli, że to wszystko wytwór wyobraźni niebieskowłosej dziewczyny i bagatelizowali. Zawsze lepiej powiedzieć najbardziej niesamowitą prawdę, w którą nikt nie uwierzy niż zmyślić jakieś wiarygodne kłamstwo. Chłopak prychnął.
- Czemu w ogóle tu przylazłeś? - spytałam siląc się na spokój.
<Vigo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz