czwartek, 26 czerwca 2014

OD Vigo CD Karou

Nie zrażony jej zachowaniem, przysiadłem na trawie tuż koło niej. Wykrzywiła usta i westchnęła z rezygnacją. Zapatrzyłem się na spokojną taflę stawu.
- Próbowałem ci wczoraj zaimponować, wiesz?
- Trzeba było być ślepym, żeby tego nie zauważyć. - powiedziała z przekąsem.
- Mogę obejrzeć? - wskazałem na szkicownik.
- Nawet o tym nie myśl!
- Wiesz, że jesteś niezwykła? - ręką ująłem jej podbródek i spojrzałem w głębię szmaragdowych oczu.
Zaskoczona moim gestem zarumieniła się lekko. Korzystając z jej nieuwagi, wyszarpnąłem szkicownik i wstałem pospiesznie. Dziewczyna również podniosła się z ziemi. Jej wściekła mina nie zapowiadała raczej niczego dobrego.
- Oddaj to draniu!
Zręcznie uskoczyłem przed wyciągniętymi rękoma i zacząłem niespiesznie kartkować notes.
- Masz niezłą wyobraźnię i spory talent.
W ogólnym zamieszaniu nieświadomie zbliżyłem się do brzegu jeziora. Po raz kolejny odsunąłem się, uniemożliwiając odebranie dziewczynie szkicownika. Nagle niebieskowłosa krzyknęła wystraszona i zniknęła z chlupotem pod wodą.
- Karou! - rzuciłem zeszyt na trawę, a sam wskoczyłem do wody. 
Po chwili oboje wynurzyliśmy się na powierzchnię. Dziewczyna kaszląc i prychając próbowała się wyrwać z moich objęś. Niestety dla niej trzymałem mocno.
- Puszczaj ty zboczeńcu!
Przy brzegu było głęboko, na szczęście wymacałem stopą na dnie spory kamień, dzięki któremu zdołałem wystawić głowę nad powierzchnię wody i utrzymać dziewczynę. Niestety jej wrzaski doprowadzały mnie do szału. Bez namysłu opuściłem ramiona, pozwalając topielicy zanurkować... Kiedy po kilku sekundach złapała oddech, myślałem, że zabije mnie wzrokiem. Przy okazji osiągnąłem coś jeszcze - zamilkła. W błogiej ciszy i... nieświadomości co mnie czeka, z trudem wygramoliłem się na brzeg. Moja ofiara ponowiła próbę ucieczki. Próbowała bić rękoma, kopać i drapać, a to wszystko w dziwnym, zaciętym milczeniu.... Jakimś cudem unieruchomiłem ją na trawie, przytrzymując szczupłe nadgarstki. 
- Wiesz, że jesteś piękna?
Zdziwiona spojrzała na mnie jak na niespełna rozumu. Uśmiechnąłem się nieznacznie i zaskoczyłem ją o wiele bardziej... pocałunkiem. Pewnie będę tego żałował, ale w tej chwili nie istniało nic po za słodkim smakiem jej ust...

<Karou...? Tylko nie zabijaj... ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz