wtorek, 3 czerwca 2014

Od Argony do Lirael

Sięgnęłam dłonią po katanę i wyszeptałam:
- Me ni wa me,
Ha ni wa ha,
Shi ni wa aku...
Bezszelestnie pobiegłam w kierunku diablicy. 6 córka Lucyfera, jedne z najpotężniejszych potworów, cel, który nie może czekać na odpowiednią okazję. Cel musi umrzeć. Teraz.
Katana przecięła powietrze w miejscu, gdzie przed chwilą były plecy dziewczyny. Odskoczyłam. Diablica stała spokojnie oparta o ścianę. Wokół niej unosił się odór siarki.
- Myślałaś, że dam się zaskoczyć? - zadrwiła
- Zawsze warto spróbować - mruknęłam - Jednak tanie diabelskie sztuczki nie są istotne. 4 dziecko Lucyfera władało ułamkiem jego mocy, to jednak go nie uratowało.
Znów pchnęłam kataną. Klinga wbiła się w szparę pomiędzy kamieniami, a córka diabła odskoczyła. Znów rzuciła jakąś złośliwą uwagę, ale ja jej nie słuchałam. Skupiłam się na zadaniu. Cięłam błyskawicznie z lewej, potem z prawej. Zasypywałam ją gradem ciosów. Jedno trzeba jej przyznać, była zwinna i szybka. Posiadała potencjał. Ale potencjał to za mało w walce z doświadczonym łowcą.
Uniki były perfekcyjne, zakładając, że posiadam tylko katanę. Ale katana to nie wszystko. Z mojego rękawa w ułamku sekundy wysunęło się ze stalowej pochwy złote ostrze. Poszybowało prosto w diablicę i wbiło się aż po rękojeść w lewy bark.
Dziewczyna cofnęła się o krok, jakby zdziwiona, że została trafiona przez podrzędnego demona. No i że nóż tak boli.
- Sztylet Archanioła - powiedziałam z kpiącym uśmiechem - Niesamowita rzecz, nie sądzisz?
Stałam nad przeciwniczką wpatrując się w jej twarz. Opuściłam katanę.
- Zaczniesz brać mnie na poważnie czy mam zakończyć twój żywot tu i teraz?

(Lirael? Sorry za ranę, ale chęć zabijania jest zbyt silna...!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz